12. "Alfabet ciast" Zofia Różycka

Zofia Różycka znana jest chyba wszystkim, którzy mieli chociaż raz w ręku magazyn Kuchnia, to ona jest autorką felietonu rysowanego pod kreską. czyli przepisu, który składa się wyłącznie z ilustracji. Osobiście jestem fanem tej rubryki i przeglądanie prenumeraty zawsze rozpoczynam od poszukiwania jej dzieła. Prędzej czy później musiało do tego dojść. Oto na rynku pojawiła się jej książka zatytułowana "Alfabet ciast", zbiór 40 przepisów(z czego 15 w dziale z przepisami podstawowymi). Ta publikacja nie mogła nie trafić na mój talerz. Zapraszam na recenzję :D



Bez zbędnych wstępów od razu przejdę do testów, a później opis książki. Wybrałem trzy następujące receptury:

Herbaciane ciasto (str. 41). Pyszne, aromatyczne, herbaciane, ale... przy pierwszym wypieku wyszedł mi totalny zakalec, czarny w środku, z potężnymi wgłębieniami od spodu. Aby sprawdzić kto nawalił, ja czy przepis, postanowiłem wykonać go jeszcze raz. Przecież mogłem coś źle zważyć i wtedy szkoda od razu krzyczeć, że książka wszystkiemu winna. Druga próba wyszła trochę lepiej, środek był mniej ciemny, bardziej puszysty, ale nadal zakalcowaty, masa może jest za mało napowietrzona?. Dokładnie wszystko odmierzone, temperatura wypiekania taka jak w przepisie, czas pieczenia z 40 minut przeciągnął się do 57, czekałem, aż wierzch będzie rumiany i upieczony. Podobno do trzech razy sztuka, ale nie o to chodzi. Postanowiłem więcej nie marnować składników na tę recepturę. Przepis można uznać za błędny, wielka szkoda.

(z lewej strony zdjęcie z książki, z prawej moje)

(próba druga upieczenia ciasta herbacianego str. 41)

Orzechowe ciastka z bekonem (str. 69). Skoro przyrządza się ciastka ze słoniny, to czemu nie użyć do ciastek bekonu? Najwięcej roboty przy tej recepturze to usmażenie boczku i pokruszenie go drobno. Reszta to tylko odmierzenie składników i ich wymieszanie. Masa jest dość łatwa w formowaniu. Ponieważ nie mam małego wykrawacza postanowiłem skorzystać z drugiej opcji, uformowałem kulki wielkości orzecha włoskiego i je rozpłaszczyłem. 15 minut pieczenia i ciastka gotowe. Może trochę za bardzo się wypiekły od spodu, ale po ostudzeniu nie były zbyt twarde, ani zbyt miękkie. Aromat boczku nie jest jakoś mocno wyeksponowany. To co krzyczy w tym przepisie to orzechy. Konsystencja trochę przypomina sztywniejsze masło orzechowe, brak lekkiego poślizgu przy jedzeniu. Nie wiem czy wiecie o co mi chodzi. Ciastka są smaczne i robi się je krótko, do czego zatem się tutaj przyczepić? Przez duże kawałki orzechów przypominają nieco jeżyki. Duży plus za nie ;)

(z lewej strony zdjęcie z książki, z prawej moje)

Sernik z sezamkami (str. 81). Spód z sezamkami, masa z sezamkami, no i jeszcze sezamki na cieście. Wydawałoby się, że taka ilość słodkiego dodatku całkowicie zasłodzi sernik(a w masie jest jeszcze 200 gramów cukru pudru). O dziwo tak nie jest. Masa serowa, która składa się z twarogu, jajek, cukru i soku z cytryny idealnie równoważy bardzo słodki i tłusty sam w sobie spód z ciastek owsianych, masła i sezamków. Nie wiem czy do masy serowej potrzebny jest dodatek 3 łyżek sezamu. Sam w sobie nie nadaje on dużo smaku, a to dlatego, że nie jest podprażony. Dzięki niemu natomiast sernik ma dziwną strukturę, jakby było w nim od groma grudek, które wchodzą między zęby. Sam sernik jest natomiast bardzo puszysty, chociaż bałem się o niego. Żadnego ubijania jaj z cukrem czy napowietrzenia masy przepis nie uwzględnia. Ponieważ przepis nie mówi, jakiej formy użyć rodzą się pewne problemy. Mniejsza forma oznacza, że ciasto jest wysokie, czyli dłużej się piecze. Mój sernik piekł się nie 40 minut, a 92 minuty(!), aż masa się ścięła, stąd taki kolor na zdjęciu. Pamiętajcie też o użyciu szczelnej formy, moja niestety trochę nie trzyma płynów(mimo papieru do pieczenia), ale może to i dobrze, bo nadmiar masła wyciekł podczas pieczenia(zadymiając mi połowę domu przy okazji). Smakowo? Przyjemny, lekki, nie za słodki, trochę "mokry", jakby od sera oddzieliła się woda, ale jak dla mnie nie jest to wada. Przepis jest prosty, smaczny, czyli można uznać go za udany.

(z lewej strony zdjęcie z książki, z prawej moje)

Przepisy przetestowane, więc teraz mogę spokojnie przejść do ogólnej oceny. Najwięcej przepisów w książce to tarty (10 na 25 ciast), są one jednocześnie proste i pyszne, więc czemu nie? :D Książka jest mała, zgrabna i oryginalna, bez wstępu, przypisów i innego tekstu poza recepturami. Całość utrzymana jest właśnie w stylu rubryki felieton rysowany pod kreską. Nie tylko zdjęcia przepisów zawierają ręcznie rysowane wstawki. Na ostatnich stronach prócz kilkunastu przepisów podstawowych na syrop, kruche ciasto czy kremy, znajdziemy również bardzo oryginalny sposób przedstawienia objętości i miar kuchennych. Do tego ilustrowany poradnik, jakie sprzęty niezbędne są w kuchni czy też jakich produktów używać lub czym je zastąpić.

Kończąc już moją recenzję napiszę, że książka jest naprawdę bardzo ciekawa i konsekwentnie pasuje do stylu Pani Zofii Różyckiej.  Niestety znalazłem z niej kilka minusów, więc ocena 10/10 nie wchodzi w grę. A szkoda, wielka szkoda... Najbardziej sprawiedliwe wydaje się 7,5/10 i taką też ocenę przyznam. Swoją drogą przyznacie, że mam talent do wyszukiwania przepisów(niby losowo i na podstawie zdjęć, ale zawsze jakiś rodzynek z błędem się trafi).


tytuł: Alfabet ciast,
autor: Zofia Różycka,
wydawnictwo: Wydawnictwo Dwie Siostry,
rok wydania: 2015,
cena: 7,5/10

Pozdrawiam i życzę smacznej lektury :D
Kacper T. ;)

Komentarze

  1. Ja też uwielbiam jej dział w Kuchni. Robiłam kilka ciast i wyszły. Dlatego postanowiłam kupić jej książkę (głównie z powodu rysunków) Na szczęście nie zrobiłam tego z herbatniakami ale w sumie na jendym się skończyło wyszło było nawet smacznie ale stweirdziłam że książka ma zbyt proste przepisy i ją sprzedałam ;].

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też mam książkę , uwielbiam te rysunki ;)
    Dopiero będę testować... m. in sernik z sezamkami więc dzięki za rady ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty