9. "Kuchnia dla faceta"

Kuchnia dla faceta, to pozycja, której nie może zabraknąć na moim talerzu. Pełno w niej mięsa, kanapek, sosów, sera, tłuszczu, cukru, kalorii i w ogóle tego, co jest najsmaczniejsze :D Dlatego też Ewa Chodakowska nie znajdzie niej pewnie nic ciekawego. Książka wydana w roku 2014 przez wydawnictwo FK Olesiejuk, nawet jeśli nie na podium, to zdecydowanie zasługuje na uwagę. Zapraszam na recenzję ;)

Więcej moich recenzji znajdziecie na stronie Z kuchni wzięte w dziale "Książka na weekend"




Zacznijmy może od kształtu książki. Jest on nieco dziwny. Ni to książka, ni to garnek. ni to talerz. Nie wiem co to miało być, ale wyszło tak sobie. Ale nie samym kształtem książki człowiek żyje. Oprawa graficzna jest według mnie genialna. Prosta, trochę w stylu modnych ostatnio drwali. Tła na niektórych stronach to po prostu kratka, jak na koszuli inne to poplamione kartki bloku technicznego. Mi się to bardzo podoba, zwłaszcza, że sam lubię chodzić w koszulach :D Czcionka też jest ciekawa, każda potrawa ma swoją własną koślawą literkę.

Przejdźmy do testu wybranych potraw.

Klops z wołowiny po amerykańsku (str. 52) Chyba pierwszy raz w moich testach przepis ze zdjęcia odpowiada w 100% efektowi finalnemu. Oczywiście nie chodzi o kształt, ponieważ nie mam małej keksówki, więc piekłem klops w okrągłej. Reszta jednak jest identyczna. Kolor mięsa, glazura, mozaika warzyw. Mała uwaga, przepis wymienia selera pokrojonego w kostkę, chodzi o seler naciowy, a nie korzeniowy. Tłumaczka zapomniała zaznaczyć, a jest to pewna różnica. Smak jest obłędny. Słono-słodka glazura, soczyste mięso, aromatyczne warzywa. Tak powinien smakować prawdziwy klops. Tylko dla tego przepisu warto kupić książkę, a podobnych receptur jest cała masa.

(z lewej strony zdjęcie z książki, z prawej moje)

Pijany czekoladowy sernik (str. 74) Jestem wielkim fanem serników, więc od razu po zobaczeniu tytułu i zdjęcia musiałem, po prostu musiałem go przygotować. Wykonanie banalne, chociaż jak to bywa z czekoladą trzeba się przygotować na ubrudzony fartuch. Kruchy spód... największy minus deseru. Ilość masła w stosunku do kruchych herbatników jest za mała, masa nie jest wystarczająco zbita i jednolita. Dodałbym też nieco soli, aby spód kontrastował z masą czekoladową, która sama w sobie jest dobra, czekoladowa, kawowa z wyczuwalną nutką alkoholu(chociaż nieco przysłabą). Jak wspomniałem ciasto jest dobre, chociaż bardzo ciężkie(tak, sam się dziwię, że to piszę...). Przypomina masę na trufle, w sumie można ten przepis potraktować jako bazę właśnie do trufli. Schłodzić ją, uformować i obtoczyć w kakao.

(z lewej strony zdjęcie z książki, z prawej moje)

Prócz przepisów znajdziemy w środku też poradnik jak nawarzyć sobie piwa, i nie chodzi tutaj bynajmniej o narobienie sobie kłopotów. Ja osobiście za piwem nie przepadam, ale słyszałem, że piwo domowe niczym nie przypomina tych sklepowych. Może warto spróbować... Ponadto kilka trików o tym, jak wygrać konkurs w jedzeniu na czas oraz kilka ćwiczeń, które pomogą spalić nadmiar zjedzonych kalorii.


Oczywiście wszystkie przepisy oznaczone są sposobem trudności. Ale nie jakimiś tam gwiazdkami czy kółeczkami. Najprostsze potrawy mają kontur szympansa, a najtrudniejsze smakosza kulinarnego. Od nas zależy czy wolimy przepisy na poziomie szympansa, neandertalczyka, człowieka rozumnego czy też smakosza.


Ogólnie książka bardzo fajna, mnóstwo ciekawych przepisów, praktycznie wszystkie wpisują się w tematykę, którą jest męskie gotowanie. Czego mi brakuje? Boże kilku dodatkowych deserów. Zastanawiając się nad oceną uznałem, że najsprawiedliwszą będzie 8/10, co oznacza, że możecie śmiało ją kupić. Nie wiem jak Wy, ale ja idę coś jeszcze z niej ugotować ;)

tytuł: Kuchnia dla faceta
autor: brak danych
wydawnictwo: FK Olesiejuk
rok wydania: 2014
ocena: 8/10

Pozdrawiam i życzę smacznej lektury :D
Kacper T. ;)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty